Archiwum sierpień 2007


sie 06 2007 you had my heart.
Komentarze: 0

nie wiem jak zacząć. i nie wiem, dlaczego to piszę. miałam sobie dać spokój. bo myślałam, że nie warto. no ale piszę. wczoraj wróciłam z Piły. ale nie do końca tak miał wyglądać ten pobyt. w ciągu 4 dni (poniedziałek, wtorek, środa, czwartek) znalazłeś dla mnie 10 minut. zrobiło mi się cholernie przykro. bo miałeś czas na przyjaciół, komputer i resztę. nie oczekuję, że miałeś być ze mną cały dzień. rozumiem, że masz swoje życie i swoje sprawy, ale wakacje są raz w roku i raz w roku jest taka okazja, że możemy spotykać się więcej. ale dokładnie było jak rok temu, jak byliśmy razem. też byłam tydzień i nie znalazłeś dla mnie prawie w ogóle czasu. dla innych miałeś, dla mnie nie. dość, że przyjechałam to jeszcze ja zabiegałam o spotkanie z Tobą. chyba się role popieprzyły mi. bo wydawało mi się, że to facet zabiega o to. i że to Ty mnie przeciez niby kochasz. chociaż już w to nie wierzę. nie wykorzystałeś w ogóle okazji, abyśmy znów byli razem. a liczyłam na coś. chciałam, żeby do czegoś zaszło. wystarczyło jedno spojrzenie w niedzielę i jedno dotknięcie. a nagle wszystko mi zawirowało. gdybyś umiał wykorzystać to, że nie jestem z Patrykiem. tak samo jak na urodzinach już mogłeś mnie mieć. ale nie wiem, co Cię powstrzymało. tak samo w Pile zawiodłam się strasznie. i w czwartek, pierwszy raz od dziewięciu miesięcy płakałam za Tobą. i starałam zrozumieć się Twoje zachowanie. nie, nie umiem. teraz też będę obojętna wszystkiemu, co związane z Tobą. tak jak Ty. bo na gadu to potrafisz mieć przypływy miłości, raz na kilka tygodni. i myślisz, że jakieś wiadomości mutimedialne, słowa coś zmienią? nie, człowiek nie jest wielki słowami, tylko czynami. spróbuję jak najdelikatniej wtrącić tu Patryka. wiem, że on mnie kocha. potrafi to okazać, i ja to widzę. może to jest głupi przykład. ale trudno. jak idę do niego z justyną i nie ma go w domu, to oznacza że poszedł do swoich kumpli, gdzie się zawsze spotykają. i jak do niego zadzwonię i spotykam się, kiedy wróci, on wraca od razu. choć nie oczekuję tego. nawet jak idzie do nich i nie doszedł a ja zadzwonię, to on zawraca. gdy jest z nimi i dam mu znać, że mam wolny czas, on zostawia ich i idzie do mnie. bo jemu zależy. Tobie nie. i tylko nie mów mi, że skoro mu tak zależy to żebym do niego wróciła. bo nie lubię takiego gadania. miej swoje życie, swoich przyjaciół. ja Ci tam nie jestem potrzebna, udowodniłeś to. a to, co poczułam w Pile do Ciebie już maleje. na własne życzenie. dam radę. już dałam, bo cholernie się zraziłam. i już nie wierzę w horoskopy ani trochę. napisano tam, że 2 lipca stanie się coś, na co od dłuższego czasu czekałam. a Ty wtedy przyjechałeś na 10 min, przytuliłeś i pojechałeś. a uwielbiałam, jak mówiłeś coś do mnie i patrzyłeś mi się w oczy. na próżno.

 (przeczytałam sobie niżej kilka notek. tak pięknie potrafisz pisać, że aż mi się łza zakrciła. a zrobić nie potrafisz nic. albo może nie chcesz, boisz się ? nie wiem .. )

malzonkowie : :